https://www.high-endrolex.com/33
https://www.high-endrolex.com/33
Ojcowie założyciele - ze wspomnień Jana Piotrowskiego - Śląski Jazz Club

Ojcowie założyciele - ze wspomnień Jana Piotrowskiego

Jan Piotrowski był pierwszy prezesem Stowarzyszenia Muzycznego „Śląski Jazz Club” ( wówczas pod nazwą Śląski Jazz Club Województwa Katowickiego w Zabrzu ). W latachlat 80-tych spisał swoje wspomnienia dotyczące okresu początków istnienia ŚJC. Wszystko to w formie listu przekazał Henrykowi Cholińskiemu.
W tym miejscu prezentujemy pełną treść tego listu.

Ojcowie założyciele - ze wspomnień Jana Piotrowskiego

W miesiącu październiku 1955 roku, do biura kierownika ZDK „Huty Zabrze” zapukała delegacja młodzieży ze szkół muzycznych i uczelni akademickich, reprezentowanych przez Tadeusza Kosińskiego, Jana Kwaśnickiego i Marka Szymaszkiewicza. Młodzi ludzie zadeklarowali chęć współpracy z Placówką KO w Zabrzu i uprawiania w nich muzyki jazzowej zupełnie profesjonalnie, ponieważ są wyuczonymi muzykami, którzy zamierzają występować publicznie. Początkowo zdumiała mnie ta propozycja, bowiem – jako niedawno powołany przez Dyrekcję Huty ( na wniosek ZG-ZZH w Katowicach ) na stanowisko kierownika ZDK - byłem raczej uprzedzony do popierania prądów muzycznych płynących z Zachodu, a tym bardziej - z USA. Zapytałem Kosińskiego, jakie rodzaje muzyki jazzowej pragną doskonalić w swojej działalności. Usłyszałem odpowiedź natychmiastową i pewną: - „Dixieland” i „Bee – Bop”. Odparłem, że się zastanowię i proszę ich o przyjście do biura ZDK następnego dnia. Wówczas podejmę ostateczną decyzję.

Po wyjściu młodzieńców natychmiast zarządziłem naradę współpracowników w moim biurze, ponieważ chciałem usłyszeć ich zdanie na temat złożonej na moje ręce propozycji. Za chwilę przyszli do mnie: Maria Skrzyniarz – instruktor artystyczny, Jadwiga Dmytryszyn – bibliotekarka, Dorota /nazwisko wyleciało z pamięci / - instruktor k.o., i Teodor Szuluk – gospodarz ZDK. Powtórzyłem im treść rozmowy z delegatami muzykującej młodzieży i zapytałem, jakie jest ich zdanie na ten temat. Jako pierwsza zabrała głos Marysia Skrzyniarz:
- Panie Magistrze! Ja poznałam tych chłopców wcześniej i traktuję ich zupełnie poważnie! T.Kosiński i J.Kwaśnicki są studentami Politechniki Gliwickiej i absolwentami średniej Szkoły Muzycznej w Gliwicach, uzdolnionymi pianistami, których grę już słyszałam i wysoko oceniam i ... jestem za przyjęciem ich w skład naszych zespołów artystycznych, jako zespołu muzyki jazzowej.


Jadwiga i Dorota poparły wniosek Marysi, a nawet referent gospodarczy Teodor przychylił się do zdań Pań instruktorek. Widząc taką jednomyślność moich współpracowników, postanowiłem nie zawiadamiać Dyrekcji, ani Rady Zakładowej, która nadzorowała działalność ZDK. Zdecydowałem na własną odpowiedzialność. To też, gdy – następnego dnia – delegacja muzykującej nowocześnie młodzieży przyszła do biura ZDK, zakomunikowałem im, że przyjmuję ich w skład zespołów ZDK, jako zespół muzyki nowoczesnej, uprawiający jazz. Poinformowałem ich o regulaminie obowiązującym w ZDK, i o tym, że opiekować się nimi będzie Maria Skrzyniarzówna, instruktor artystyczny. Uścisnąłem ich ręce, a chłopcy wydali mi się prawdziwie uszczęśliwieni i radośni. W ciągu najbliższych dni uregulowano sprawy formalne, tzn. podpisano z muzykami umowę regulującą stosunki między nimi a kierownictwem ZDK. Dotyczyła ona zwłaszcza sposobu użytkowania instrumentów muzycznych, będących własnością ZDK i stanowiących kolejny numer inwentaryzacyjny oraz zasad używania instrumentów osobistych, będących własnością prywatną chłopców. Marysia uznała, że zawarcie takiej umowy jest konieczne, bowiem pozwoli uniknąć w przyszłości ewentualnych nieporozumień. Pod tym względem – instruktorka miała pełną rację, bo zdarzały się sytuacje, w których rozstrzygała zawsze umowa.

Kierownikiem Zespołu Jazzowego został z wyboru Tadeusz Kosiński, upoważniony przez pozostałych członków orkiestry, do jej reprezentowania wobec kierownika ZDK i na zewnątrz. Działalność zespołu jazzowego, polegała początkowo na mobilizacji i kompletacji jego składu osobowego ( wg specjalności muzycznych ) i na ćwiczeniach fragmentów i całych partytur utworów jazzowych, doskonaleniu brzmienia i zgrania melodycznego poszczególnych sekcji, oraz – brzmienia zgodnego z sekcją rytmiczną. Ówczesny skład orkiestry był następujący: kierownik muzyczny – Tadeusz Kosiński, pianino – Jan Kwaśnicki, kontrabas – Janusz Łoś, perkusja – Ryszard Szumlicz, banjo i gitara – Marek Szymaszkiewicz, trąbka i kornet – Helmut Kuberek, saksofon tenor i klarnet – Stanisław Gwoździowski.Ten zespół ludzki tworzył orkiestrę jazzową, która szkoliła się i zgrywała pod kierownictwem Tadeusza Kosińskiego, zwanego przez przyjaciół "Errollem".

W ZDK Huty „Zabrze” powstał, więc pierwszy na Śląsku Ośrodek Jazzowy, którym zainteresowała się wkrótce „Gazeta Robotnicza”, organ prasowy PZPR-u. Kiedyś odwiedził ZDK, w celu poznania chłopców uprawiających jazz, jeden z redaktorów prowadzący dział muzyczny w Redakcji „Trybuny Robotniczej” ( nazywał się –Dutkowski czy Dutkiewicz - o ile mnie pamięć nie myli ). Ten redaktor został poinformowany przez Tadeusza Kosińskiego, że ośrodek muzyki synkopowanej w ZDK, zamierza – w najbliższe Zaduszki 1955 roku - zorganizować w Zabrzu pierwsze na Śląsku „Jam – Session”. Tak się niestety złożyło, że na Zaduszki wyjechałem do Warszawy na cmentarz wojskowy, więc organizacja i obsługa muzyczna „Jam Session” spadła na barki Marysi Skrzyniarz i Tadeusza Kosińskiego. Zostali zaproszeni do Zabrza muzycy jazzowi z Krakowa: Alojzy Tomys – sax. ten., Stanisław Lic -flet i klarnet, Andrzej Kurylewicz – pianino/fortepian, Wanda Warska – śpiew. Z pośród muzyków niezrzeszonych, uprawiających jazz z Zabrza i Gliwic zaproszono: Jerzego Chromika – kontrabas, Piotra Kotta – trąbka i kornet, Jerzego Nierstajna – banjo i kontrabas, Tadeusza Tabeńskiego – gitara. Jam Session trwało przez 2 dni, tj. zaczęło się w nocy dnia 1-go listopada, a skończyło się w nocy 2-go listopada 1955 roku. Trybuna Robotnicza raczyła odnotować pierwsze na Śląsku i chyba w Polsce "Jam Session", pisząc między innymi, że impreza Zaduszkowa odbyła się w: „Katakumbach Związkowego Domu Kultury Huty „Zabrze”, a jej uczestnicy muzykowali w oparach alkoholu”. Chociaż – jako bezpartyjny kierownik ZDK - nie musiałem się obawiać instancji partyjnej, bo najwyżej mogła zarządzić odwołania mnie ze stanowiska - to jednak po moim powrocie z Warszawy wezwano mnie do Dyrekcji Huty i zapytano: - „Co to ma znaczyć, że jak gospodarza nie ma, to myszy harcują”. Pamiętam, że wykręciłem się dość zgrabnie, a nawet wybroniłem Marysię Skrzyniarz oraz Tadzia Kosińskiego – oświadczając, że: „Do urządzenia „Jam Session” namówił kierownictwo ZDK – redaktor Dutkowski z Trybuny Robotniczej w Katowicach!” . Jakoś nikomu z Dyrekcji nie przyszło do głowy, żeby moje oświadczenie sprawdzać w redakcji „Trybuny…”, bowiem towarzysz Teodor Szuluk potwierdził, że redaktor Dutkowski uczestniczył osobiście w owym „Jazz Session”… i to wystarczyło.

Z czasem tak dalece przyzwyczajono się do tego, że w ZDK muzykuje się i uprawia jazz, iż nawet Dyrekcja Huty i Rada Zakładowa domagały się, żeby orkiestra jazzowa przygrywała na zabawach tanecznych, organizowanych na terenie Huty „Zabrze”. Tadeusz Kosiński jednak tłumaczył, że jego orkiestra jazzowa może grać tylko na koncertach organizowanych w ZDK, a do grania do tańców na zabawach nadaje się lepiej orkiestra wydzielona z dęciaków kapelmistrza Zygfryda Szwedy. Kapelmistrz orkiestry dętej Huty „Zabrze”, pan Z.Szweda był mi bardzo wdzięczny, że zespoły ZDK nie odbierają jego muzykom „chleba”, tzn. dodatkowych zarobków. W czasie „Jam Session” Tadeusz Kosiński zaprosił do ZDK kilku – znanych sobie - młodych działaczy ze środowiska jazzowego Politechniki Śląskiej, wśród których wyróżniał się Henryk Choliński, w latach późniejszych znany jako teoretyk muzyki jazzowej i historyk jazzu. Również znany był wówczas w Gliwicach działacz i historyk (posiadający poważny zbiór płyt i taśm muzyki jazzowej ) p.Folwarczny. Wspominam również bardzo sympatycznego Wiesława Kwaska – fotografa i jazzmana. Owi teoretycy i praktycy nowoczesnej muzyki zaczęli przemyśliwać nad stworzeniem ram organizacyjnych, tzn. zarejestrowanego w województwie katowickim „Śląskiego Jazz Clubu Województwa Katowickiego”.

W pierwszym kwartale 1956 roku przygotowaliśmy odpowiedni wniosek, podpisany przez 15- tu członków założycieli, i wysłaliśmy go do Prezydenta WRN w Katowicach. Z niepokojem oczekiwaliśmy na odpowiedź i chyba po trzech miesiącach doczekaliśmy się pozytywnej decyzji w sprawie zarejestrowania Śląskiego Jazz Clubu, z siedzibą w Zabrzu. W miesiącu październiku 1956 roku zamówiliśmy sobie legitymacje organizacyjne i pieczęć okrągłą z odpowiednim nadrukiem, i obdarzyliśmy nimi początkowo wszystkich członków założycieli. Jako kierownik „Śląskiego Jazz Clubu Województwa Katowickiego” z siedzibą w Zabrzu, otrzymałem legitymację członkowską nr 1 (którą mam do dzisiaj ). Jako ciekawostkę podaję, że pod zdjęciem osobistym był wydrukowany „wyciąg ze statutu”, dotyczyący treści par.5 statutu, zatytułowanego „obowiązki członków stowarzyszenia” i brzmiał:- „Każdy członek Clubu zobowiązany jest w miarę swych sił i zdolności przyczyniać się do realizacji zadań stowarzyszenia przez czynny udział w pracach stowarzyszenia, jego zebraniach i produkcjach artystycznych, oraz przez propagowanie kultury muzycznej, jej współczesnych kierunków, a muzyki jazzowej w szczególności”. Po wpisaniu odręcznie danych na 2-stronie legitymacji, jest nadruk stwierdzający, że „jest członkiem stowarzyszenia pod nazwą „Śląski Jazz Club Województwa Katowickiego”, wpisanego do rejestru stowarzyszeń i związków Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej pod Nr 1133. Siedzibą stowarzyszenia jest m. Zabrze”. Z tymi legitymacjami czuliśmy się, jakby włączeni w ogólnopolski ruch jazzmanów, którzy zaczęli wkrótce redagować i wydawać pismo „JAZZ”, będące organem prasowym wszystkich Jazz Clubów w kraju. Jak już o tym pisałem – kierownictwo muzyczne spoczywało na rękach Tadeusza Kosińskiego „Errolla”, który nawiązał koleżeńskie początkowo kontakty ze środowiskiem jazzowym Krakowa, ale także następnie z Łodzią, Poznaniem i Gdańskiem. Kosiński „Erroll” szczycił się bliską znajomością z Krzysztofem Komedą – Trzcińskim, znanym pianistą i kompozytorem, który tworzył dla Teatru i Filmu.

W lecie 1957 roku orkiestra jazzowa Śląskiego Jazz Clubu, pod kierownictwem Tadeusza Kosińskiego została zaproszona do wzięcia udziału w Festiwalu Jazzowym, zorganizowanym w Hali Stoczni Gdańskiej w Gdańsku – Wrzeszczu. Poznałem wówczas kilku spośród przyszłych bardzo znanych muzyków jazzowych min. Jana Ptaszyna Wróblewskiego i Zbigniewa Namysłowskiego ( miał on wówczas nie więcej jak 16 lat ). Zespół Śląskiego Jazz Clubu z Zabrza, wystąpił z koncertem na scenie Hali Stoczni Gdańskiej, w programie popołudniowym, grając utwory w stylach: dixieland i bee bop, zmieniając przy tym 2-krotnie skład instrumentalny orkiestry. Zgromadzona na koncercie zabrskiego zespołu liczna publiczność, zgotowała naszym muzykom nieoczekiwany aplauz, a zorganizowana po koncercie konferencja prasowa, przysporzyła moim chłopcom bardzo dobre recenzje i pozytywne oceny. Skład dixielandowy zespołu był następujący : Tadeusz Kosiński – pianino, Janusz Łoś – kontrabas, Ryszard Szmulicz – perkusja, /sekcja rytmiczna/; Piotr Kott – kornet, trąbka, Stanisław Gwoździowski – sax-tenor i klarnet i Stanisław Zieliński – puzon /sekcja melodyczna/.
Skład bee-bopowy zespołu był taki: Jan Kwaśnicki – pianino, Ryszard Szumlicz – perkusja, Janusz Łoś - kontrabas, /sekcja rytmiczna/; Jerzy Niersztain – gitara, Stanisław Gwoździowski – klarnet i flet, Helmut Kuberek – trąbka, Stanisław Zieliński – puzon, waltornia. /sekcja melodyczna/.

Rok 1957 był dla Śląskiego Jazz Clubu okresem samych sukcesów koncertowych i związanych z tym podróży po kraju. Wydział Kultury – Zarządu Głównego ZZH ( Związku Zawodowego Hutników ), którym wówczas kierował tow. Zbigniew Pisku, bardzo wysoko ocenił nasz udział w Festiwalu Jazzowym w Gdańsku w 1957 roku, i opowiadał wszem i wobec, że hutnicy przodują pod względem artystycznym wśród wszystkich Związków Zawodowych w CRZZ. Na jednej z narad w sali konferencyjnej Związku Zawodowego Hutników, który mieścił się w Katowicach ( ul. Dąbrowskiego 23 ), zobowiązano mnie do opracowania programu artystycznego – specjalnie opartego na zespole jazzowym, i dostosowanego do celów objazdowych po wszystkich sanatoriach i po wszystkich domach wczasowych, pozostających w gestii Związku Zawodowego Hutników. Gdy zakomunikowałem po przyjeździe do Zabrza życzenie Wydziału Kultury ZZH, zarówno instruktorzy jak członkowie zespołów artystycznych ZDK, łącznie z zespołem jazzowym, gorąco poparli ten projekt. Wspólnie opracowaliśmy projekt programu muzyczno rozrywkowego, który następnie przesłaliśmy do zatwierdzenia Wydziałowi Kultury ZZH. Jak się okazało program nasz uzyskał wysoką ocenę hutniczych kulturalników, i wkrótce wyjechaliśmy związkowym autobusem w dwu miesięczne tourne po Polsce. Jako opiekun z ramienia Zarządu Głównego ZZH, wyjechał z nami tow. Zbigniew Pisku. Był to bardzo miły, kulturalny i wesoły człowiek, z którym szybko się zaprzyjaźniłem. Odtąd wielokrotnie mi pomagał w przezwyciężeniu kłopotów finansowych, związanych z zakupem nowych instrumentów – w miejsce już zużytych, a także z pokryciem wydatków na liczne wyjazdy i pobyty w miejscowościach wypoczynkowych, związanych z koncertami i występami artystycznymi, które wykonywaliśmy nadprogramowo, zależnie od okoliczności.

Z ramienia Zbyszka Piskania nawiązałem kontakt z jego znajomą z Katowic, która miała możliwość zorganizowania orkiestrze jazzowej Śląskiego Jazz Clubu, bardzo atrakcyjnego wyjazdu na Węgry, za pośrednictwem swojej węgierskiej przyjaciółki – Pani Tatiany Borom z Budapesztu. Z myślą o ewentualnym wyjeździe na Węgry przygotowaliśmy odpowiedni program, którego gwóźdź miały stanowić niedawno pozyskane piosenkarki, stanowiące trio: Alicja Janowska oraz Izabela i Danuta Skrybant. W miejsce Czesławy Łozińskiej i Elżbiety Łuczak, które z różnych powodów opuściły zespół jazzowy, pozyskaliśmy solistkę Danutę Marczycką oraz doskonałego perkusistę Adama Jędrzejowskiego, z zawodu inżyniera elektryka. Niestety do planowanego wyjazdu na Węgry nigdy nie doszło. Za to wyjechaliśmy z nowo pozyskanymi muzykami i piosenkarzami na Dolny Śląsk, gdzie w wielu miejscowościach daliśmy koncerty i programy rozrywkowe, zyskując sobie uznanie i szeroki poklask widzów i kuracjuszy. Gościliśmy w Kudowie, Jeleniej Górze, Zielonej Górze i okolicznych miejscowościach.

Tymczasem w zespołach artystycznych ZDK Huty Zabrze skojarzyły się aż 3 pary małżeńskie: Tadzia Kosńskiego z Marysią Skrzyniarzówną, Jana Kwaśnickiego z Czesławą Łozińską i Tadzia „Tabora” Tabeńskiego z Jadzią Dmytryszyn. Czwarte małżeństwo, skojarzyło się między Radiowęzłem Zakładowym a zespołem rozrywkowym ZDK, tzn. Marysia Stojakówna poślubiła mgr inż. Andrzeja Łapę. Maria Łapowa wkrótce przeszła do pracy w Katowickiej Rozgłośni Polskiego Radia, gdzie szybko awansowała na stanowisko kierownicze.

Zebrał i napisał: mgr Jan Piotrowski „Tur”
Pierwszy Prezes Śląskiego Jazz Clubu Województwa Katowickiego – z siedzibą w Zabrzu.

Ta strona używa COOKIES.

Korzystając z niej wyrażasz zgodę na wykorzystywanie cookies, zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki.

OK, zamknij
https://www.high-endrolex.com/33