Ojcowie założyciele - ze wspomnień Jana Kwaśnickiego

Jan Kwaśnicki, pianista jazzowy, lider "Kwartetu Nowoczesnego Jana Kwaśniciego". Kwartet ten ta jako jeden z pierwszych polskich zespołów jazzowych wyjechał na tourne za żelazną kurtynę w PRL-u ( w 1960 r. ). W latach 60-tych był akompaniatorem solistów ze studenckich kabaretów „Pstrąg” i „STS”. Wśród tych solistów był Wojciech Młynarski i Jan Pietrzak. W tym miejscu prezentujemy osobiste, własnoręcznie spisane wspomnienia Jana Kwaśnickiego dotyczące okresu początków Śląskiego Jazz Clubu.

Ojcowie założyciele - ze wspomnień Jana Kwaśnickiego

Początki kwartetu

Prapierwociną Kwartetu był Duet Jan Kwaśnicki - piano i Marek Szymaszkiewicz - gitara. Powstawszy gdzieś na końcu roku 1952 Duet ten zaczął się rozmnażać się przez pączkowanie, osiągając wielkości Kwintetu w połowie roku 1953 kiedy to został nazwany "Medium Quintet", a do wspomnianego już Duetu dopączkowali: Marian Spruch - bębny oraz Stanisław Otałęga - kontrabas i Tadeusz Kosiński - akordeon z musu.


Zespół ten brylował po Gliwicach i okolicznych gminach, wymieniając jedne pączki na inne, na przykład Szprucha na Szumlicza, Ryszarda zresztą. W roku 1955 "Medium Quintet" wyjechał po raz pierwszy za granicę powiatu, zaznaczając owym "Qui" swoją jazzowość. Pierwszym etapem tego tournee był Ustroń a następnym Wisła gdzie w miesiącach wakacyjnych lokale gastronomiczne zajmowały się były lansowaniem młodych talentów. Uzyskana tam sława mołojecka zawiodła "Quintet" aż do Robotniczego Domu Kultury w samym Zabrzu, gdzie po przepączkowaniu Otałęgi na Witolda Kujawskiego, rozpoczęła się ekspansja Zespołu - począwszy od organizacji pierwszych Ogólnopolskich Zaduszek Jazzowych w jesieni 1955 roku poprzez wyjazdy na występy już nawet poza granice województwa, aby w porywach dotrzeć nawet do stolicy naszego pięknego kraju w 1956 roku.

W stronę Gliwic



Ogólna odwilż polityczna spowodowała, że więzy - dotąd zespalające - zaczęły topnieć, a pączki pękać i rozwijać się oddzielnie na bazie Śląskiego Jazz Clubu, który powstał wtedy w Zabrzu. Gdzieś na początku 1957 roku "Medium Quintet" zakończył istnienie, a jego były kierownik, to znaczy ja, przeniósł się muzycznie do Studenckiego Domu Kultury, czyli "SDK" w Gliwicach, skaptowany przez ówczesnego szefa działu kultury ZSP przy Politechnice Śląskiej niejakiego Stefana Guzowskiego. Tenże Stefan zaproponował mi stworzenie studenckiego zespołu jazzowego z bazą w postaci grania na tzw. "Five'ach" w Klubie "Spirala" przy SDK i z perspektywą reprezentowania naszej Uczelni na różnych imprezach w kraju oraz za granicą. Słowo to ciałem się stało, choć było to początkowo ciało nijakie stylowo, ale za to jako takie osobowo. Jego podstawowy skład wtedy tworzyli: Adam Jędrzejowski - perkusja, Henryk Senk - klarnet i alt saks. oraz znowu Stanisław Otałęga - kontrabas, ( że o panu Janeczku już nie wspomnę ), czyli jakby kwartet. W porywach jednak sięgał aż do septetu, kiedy to spełniając marzenia Stefana Guzowskiego, stawał się zespołem dixielandowym. Wtedy dobierałem jeszcze trębacza, puzonistę oraz kogoś na banjo. W takim też składzie wystąpiliśmy na Ogólnopolskim Festiwalu Kultury Studenckiej w Krakowie w 1958 roku. Ja w owym czasie za dixielandem nie przepadałem i aby wilk był syty oraz owca cała, na tymże Festiwalu zagraliśmy także kilka utworów w kwarteciku i w stylu "modern". Nasz dixieland wielkiej furory nie zrobił - i słusznie - natomiast Kwartet zdobył trzecie miejsce w kategorii zespołów nowoczesnych. To jakby przekonało Guzowskiego, aby przestać mnie przymuszać do tego dixielandu.


Kwartet Nowoczesny Jana Kwaśnickiego

Za żelazną kurtynę 

Na następnym Festiwalu, w 1959 roku, zespół już się nazywał "Kwartet Nowoczesny Jana Kwaśniciego" - i zajął pierwsze miejsce w swojej kategorii. Nagrodą był wyjazd na tournee po Holandii, co zostało zrealizowane na początku 1960. Był to jeden z pierwszych wyjazdów polskiego zespołu jazzowego za żelazną kurtynę w PRL-u. Przedtem był jeszcze udział w jednym z pierwszych koncertów w Filharmonii Narodowej w Warszawie (był to chyba drugi koncert pod nazwą "Jazz w Filharmonii") oraz występ na pierwszym "Jazz Jamboree" w Warszawie. W tym czasie Henryka Senka na sax. alcie zastąpił Stanisław "Drążek" Kalwiński. Potem w okresie 1960 do początków 1962 był jeszcze jeden koncert typu "Jazz w Filharmonii w Warszawie i jego powtórki w różnych innych miastach (m.in. w Krakowie), oraz koncert na drugim "Jazz Jamboree".

W tak zwanym "międzyczasie" było stałe granie w "Spirali" oraz udziały w Zaduszkach Jazzowych w Krakowie, a także grania na rozlicznych innych chałturach. Nie zapewniało to jednak odpowiedniej bazy materialnej umożliwiającej dalsze istnienie Zespołu i jego członkowie zaczęli szukać lepszego chleba gdzie indziej. Ja nie zdecydowałem się na całkowicie profesjonalne zajęcie się muzyką, chcąc najpierw zdobyć ostrogi w swoim wyuczonym zawodzie - inżyniera budowlanego ( i był to chyba jakiś błąd, bo ostrogi zdobyłem, ale teraz jestem boso... ). Wtedy zaś ze "Spirali " przemieściłem się do "Gwarka", gdzie grywałem w różnych składach i ze zmiennym szczęściem w latach 1963 - 64. Obsługiwałem rożne Juvenalia zarówno gliwickie jak i krakowskie ( a może i inne ), zagraliśmy na jakimś festiwalu ( chyba ) w Gdańsku.

Francja i STS

W 1963 roku wyjechaliśmy na Festiwal Studencki do Rouen we Francji. Muzycznie to było niezbyt ciekawe. Jedna część to zespół tradycyjny, który prowadził pianista Janusz Prynkiewicz. Druga część to niby zespół nowoczesny, w którym ja grałem na fortepianie, a Prynkiewicz na saksofonie altowym. Na trąbce grał, jeśli dobrze pamiętam, Zbyszek Dohnal, Maciek Ropski na basie i ktoś tam jeszcze na bębnach. Problem polegał między innymi na tym, że Prynkiewicz wprawdzie był dobrym pianistą, ale na saksofonie dopiero się uczył i za wiele jeszcze nauczyć się nie zdążył. Moja rola jednak polegała głównie na akompaniowaniu różnym solistom ze studenckich kabaretów "Pstrąg", "STS" i innych. Towarzystwo było dość doborowe. Był z nami Wojciech Młynarski, Jan Pietrzak i kilka innych znanych nazwisk.

NOT

W 1965 roku zacząłem chałturzyć w Klubie NOT-u w Gliwicach gdzie grałem do 1968 roku - między innymi z Witkiem Wertlem sax.alt/ klarnet, Maćkiem Ropskim - kontrabas, Jasiem Piechą - gitara, Ryśkiem Seredyńskim, a później Krzyśkiem Rzucidłą - perkusja, i jeszcze później z Konradem Płoszejowskim - sax. alt. Przez cały czas w NOT-cie śpiewała z nami wspaniała Krysia "Czita" Wikarek. W takim NOT-owskim składzie mieliśmy też trochę chałtur w TVP Katowice - między innymi w takim cyklicznym muzycznym programie "Temat z Wariacjami". W 1968 roku zakończyłem granie w NOT-cie i to praktycznie zakończyło ten rozdział mojego grania.


Jan Kwaśnicki


Zdjęcie z 11 marca 2010 roku zrobione podczas koncertu duetu THE DOUBLE DECKER Jan Kwaśnicki - Leszek Furman

Ta strona używa COOKIES.

Korzystając z niej wyrażasz zgodę na wykorzystywanie cookies, zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki.

OK, zamknij