Artur Kustra
Dusza towarzystwa, największa gaduła jazzclubowa, z którą godzinami (dosłownie) można było prowadzić dysputy niemal na każdy temat. Zawsze z uśmiechem na ustach i żartem na podorędziu. Bardzo często także z kefirem i paluszkami, którymi chętnie częstował. I z nieodłącznymi listami obecności na jamach ...